Rejs po Sardynii – Italia by Natalia

Gdy moja przygoda z Italią rozpoczęła się na dobre, miałam zaledwie siedemnaście lat. Rok wcześniej po raz pierwszy stanęłam na włoskiej ziemi, jednak dopiero druga podróż – cztery tygodnie na Sycylii zorganizowane na własną rękę – miała się dla mnie okazać przełomowa i wpłynąć na całe dalsze życie. Na Sycylii zamieszkałam w Syrakuzach, znanym od starożytności mieście, którego bardzo charakterystyczne położenie ze starówką na wyspie Ortigia sprawia, że w mieście powstał duży, przestronny port. Część tego portu zwana Marina Piccola to baza lokalnych rybaków, a druga część - Marina Grande - przeznaczona jest dla jachtów.

rejs-po-sardynii

To właśnie w Syrakuzach po raz pierwszy zobaczyłam na żywo te piękne łodzie. W okresie letnim cała Marina Grande wypełniona jest jachtami, zarówno mniejszymi jak i luksusowymi czasem nawet do portu zawijają ogromne żaglowce. Jako młoda dziewczyna, która codziennie w gorące, letnie wieczory spacerowała po wysepce przechodząc przez Porto Grande i przyglądając się zacumowanym jachtom, wyobrażałam sobie, że takie łodzie to zupełnie inny świat, który nigdy nie będzie moim udziałem. Sądziłam, że aby chociaż wejść na pokład, trzeba należeć do tego świata. Nie miałam racji, a w każdym razie nie do końca. Moja historia z rejsami zaczęła się od jedno i półdniowych wycieczek, najpierw guletem, później katamaranem, jeszcze później jachtem motorowym, wycieczek na gomone czy z miejscowym rybakiem jego małym, kolorowym kutrem dookoła wysp. Łodzie coraz bardziej mnie fascynowały, a możliwość wyskakiwania z nich wprost do turkusowej wody w niedostępnych z lądu zatoczkach dawało niesamowitych emocji całym podróżom. Dlatego gdy otrzymałam zaproszenie od Yachtic.com, by popłynąć w tygodniowy rejs w dowolnej części Włoch, a później go opisać i pokazać na zdjęciach i filmach, nie zastanawiałam się ani chwili. Od początku byłam pewna, że chcę, by towarzyszyli mi mój mąż i przyjaciele, a wybór kierunku od razu padł na Wybrzeże Szmaragdowe Sardynii – Costa Smeralda. Jest to miejsce słynące z przepięknej wody i nieregularnej linii brzegowej, wręcz poszarpanej, pełnej białych plaż, kameralnych zatoczek i małych wysp. To jedno z najpiękniejszych wybrzeży we Włoszech.  

rejs-po-sardynii

Termin rejsu – od 4 do 11 czerwca – wybrałam nieprzypadkowo. W trakcie tego tygodnia wypadała bowiem moja czternasta rocznica ślubu, a czy można spędzić ją piękniej niż realizując kolejne podróżnicze marzenie? Wypłynęliśmy z malutkiej, ale malowniczo położonej mariny Punta Nuraghe w Porto Rotondo. Tego dnia nie żeglowaliśmy długo, rzuciliśmy kotwicę po niespełna dwóch godzinach w Golfo Marinella. Pogoda trochę się popsuła, było ciepło i pogodnie, ale słońce schowało się za chmurami. Opuściliśmy platformę kąpielową naszego Dufour 430 Grand Large Billywig i odpaliliśmy grilla. Mieliśmy w programie rejs na słynne wyspy La Maddalena, jednak wysoka fala na tym obszarze wymusiła zmianę planów. Pierwszego pełnego dnia wyprawy obraliśmy więc kurs na południe, w kierunku zatoki Orosei. Odwiedziliśmy m.in. wyspy Molara i Tavolara, ale z uwagi na brak słońca nie mogliśmy w pełni cieszyć się piękną wodą wokół nich. Słońce przebiło się dopiero gdy wpływaliśmy do pierwszej mariny – Puntaldia – i towarzyszyło nam już do samego końca rejsu, tylko raz przegrywając z chmurami na kilka godzin. Opuściliśmy słynne Wybrzeże Szmaragdowe i kierując się na południe rzucaliśmy kotwicę w tak pięknych miejscach, jak plaże Isuledda czy Berchida. Wróciliśmy również na Tavolarę mogąc ją w końcu zobaczyć w pełnym słońcu.  

Niestety część naszych planów pokrzyżowało wzburzone morze. To spory problem, na który trzeba brać poprawkę, gdyż nie jesteśmy w stanie nic poradzić. Możemy zmienić kierunek, ale zawsze istnieje ryzyko, że wysoka fala dotrze także z drugiej strony. Tak właśnie stało się w drugiej połowie naszego rejsu. Bardzo silny wiatr uniemożliwił nam w żeglowanie przez jeden cały dzień, a w drugi pozwolił wypłynąć z mariny tylko na pół dnia, w dodatku wyłącznie dlatego, że mieliśmy bardzo doświadczonego kapitana, który odważył się płynąć mimo wysokiej fali. Co robić, gdy pogoda nie pozwala na kontynuowanie rejsu? Można odpoczywać na plaży, przesiadywać w knajpkach, a można też wykorzystać ten czas, by zobaczyć coś na lądzie. Tak też zrobiła część naszej ekipy. Zamówiliśmy transport i pojechaliśmy zwiedzić starożytny nurag. Kamienne budowle tego typu wznoszone przed wiekami przez Nuragijczyków należą do bardzo charakterystycznych zabytków Sardynii, są wręcz jednym z symboli wyspy. Pozostałe osoby, które nie chciały zwiedzać, poszły na plażę tuż obok mariny.  

Przez wszystkie dni rejsu – nie licząc wymuszonego pogodą postoju w marinie – cieszyliśmy się pięknem otoczenia oraz samym jachtem i możliwościami, jakie stwarza. Na pokładzie przygotowywaliśmy wszystkie obiady, w tym kilkukrotnie robiliśmy grilla. To naprawdę świetna sprawa, trzeba tylko pomyśleć o kupnie odpowiednich produktów i można się rozkoszować grillowanymi potrawami w otoczeniu turkusowej wody i malowniczego wybrzeża. Bardzo chętnie korzystaliśmy również z pontonu, by pływać na plaże, a także z SUPa, czyli modnej w ostatnim czasie deski z wiosłem, na której można pływać m.in. na stojąco. Wszystkim miłośnikom wodnych zabaw polecam również zabranie ze sobą na rejs maski z rurką, nie będziecie żałować.  

Jakich błędów warto unikać planując pierwszy rejs? Przede wszystkim na jachcie szczegółowe plany podróży nie mają sensu. Nie da się odwiedzić tak wielu miejsc, jak poruszając się po lądzie. Należy wziąć pod uwagę lokalizację marin oraz możliwe popsucie się pogody. Warto wybrać miejsca, które chcielibyśmy odwiedzić, ale traktować je w kategorii: „jeśli się uda będzie fajnie, a jeśli nie to trudno”. Pakując się na rejs unikajcie dużych walizek, bo w małych jachtach nie ma warunków, by taką walizkę schować. Nawet małe walizki kabinowe mogą być problematyczne, dlatego najlepiej postawić na wiotkie torby, które można zwinąć i wrzucić do szafy. Warto również pomyśleć o zabraniu własnych ręczników, gdyż te zapewniane przez operatora z czasem totalnie się wymieszają i nie wiadomo, który jest czyj. Dla nas ta sytuacja była śmieszna, ale dla niektórych może się okazać krępująca. Co jeszcze może zaskoczyć początkujących? Przede wszystkim aspekty korzystania z jachtu, takie jak chodzenie na boso oraz używanie toalety. Tutaj trzeba zwrócić uwagę, że zużytego papieru toaletowego nie można wrzucać do sedesu, należy go wyrzucić do śmietnika. To dość krępujące, ale niestety konieczne, przynajmniej na mniejszych łodziach.  

Jednym z moich najlepszych doświadczeń tego rejsu był ostatni pełen dzień, gdy mimo wysokiej fali musieliśmy wrócić do macierzystego portu. Nasz kapitan Alessandro zdecydował, że każdy kto chce przebywać na górnym pokładzie musi mieć założoną kamizelkę ratunkową, a poza kanapami dodatkowo musi się przypiąć liną. W taki sposób pokonaliśmy odcinek pomiędzy Porto Ottiolu a Punta Nuraghe, zatrzymując się na obiad w jednej z malowniczych zatok koło Golfo Aranci. Część ekipy nie zniosła dobrze rejsu przez wysokie fale, ale część – w tym ja - miała ogromną radochę ze skakania łodzi po trzymetrowych falach. Około godziny 17:00 wpłynęliśmy do mariny, gdzie pracownicy operatora przystąpili do oględzin jachtu. Sprawdzano nie tylko wnętrze, liny, żagle i urządzenia nawigacyjne. Zaskoczyło nas, że jacht jest przeglądany także pod linią znużenia, a robi to nurek. Ostatnią noc część z nas spędziła na jachcie, a część udała się w dalszą podróż jeszcze poprzedniego dnia. Rejs oficjalnie zakończyło podpisanie protokołu zdania jachtu. Taki dokument – podobnie jak protokół przejęcia – podpisują skiper oraz wynajmujący.  

Nasz pierwszy rejs okazał się fantastyczną przygodą. Jeszcze do niedawna nie sądziłam, że tego typu atrakcje staną się kiedyś moim udziałem. Wyobrażałam sobie, że jachty to luksusowe dobra będące w zasięgu wyłącznie dla zamożnych ludzi. Oczywiście łodzie z kilkoma pokładami, dużymi kabinami i łazienkami oraz jacuzzi to rzeczywiście oferta dla bogaczy, ale już małe jachty są w zasięgu normalnie zarabiających. Koszty bardzo wzrastają w szczycie sezonu. Lipiec i sierpień zawsze są bardzo drogie, ale już wybierając czerwiec, wrzesień czy październik można znaleźć przystępne cenowo oferty i zarazem nadal cieszyć piękną pogodą. Zapraszam do przeczytania relacji z tego rejsu w nieco innej formie na moim blogu https://italia-by-natalia.pl/wakacje-na-jachcie-rejs-na-sardynii-costa-smeralda/  

Z żeglarskim pozdrowieniem
Natalia z Italia by Natialia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sign up to our newsletter!

jeden × jeden =