
Choroba morska – czy jest się czego bać?
Choroba morska to coś, czego wiele osób się obawia. Choroba morska dopada każdego, bez względu na stopień czy funkcję pełnioną na jachcie. Chorować może zarówno doświadczony skipper, wilk morski z wieloletnim stażem, a także totalnie zielony, początkujący żeglarz. Najczęściej chorują dzieci, ale wśród dorosłych dopada co piątego żeglarza. Czy choroba morska rzeczywiście jest taka straszna? Czy można sobie z nią jakoś poradzić? Z czego w ogóle się bierze? Czytajcie dalej, zaraz Wam wszystko opowiemy 😉
Po pierwsze: skąd się bierze?
Choroba morska zaliczana jest do chorób lokomocyjnych, tak samo jak mdłości spowodowane jazdą samochodem, a bierze się… z oszukiwania mózgu. Kiedy znajdujemy się na (niby) stałym gruncie, jak pokład jachtu, który jednak cały czas się buja, przechyla, drży, to nasz błędnik szaleje. Bodźce wzrokowe nie zgadzają się z całą resztą, więc nasz mózg zaczyna się gubić od tych sprzeczności. Wynikiem tego mogą być mdłości, zawroty głowy, poty, a ostatecznie – torsje.
Nie ma jednak większych powodów do obaw – chorobę morską łatwo pokonać, a najlepiej po prostu jej przeciwdziałać. Jeśli wiesz, że jesteś wrażliwy na choroby lokomocyjne, to staraj się nie przebywać za dużo pod pokładem. Usiądź w kokpicie, lub na dziobie i obserwuj horyzont.
Po drugie: jak sobie z nią radzić?
My, z własnego doświadczenia możemy polecić Wam… oszukiwanie mózgu. Znajdźcie sobie jakieś absorbujące zajęcie, np. nauczcie się sterować, nawigować, śledźcie dokładnie horyzont itd. Na początku rejsu, jeśli tylko czujecie pierwsze objawy, starajcie się jeść lekkie posiłki, unikajcie mocnej kawy i tłustych potraw. Pijcie dużo wody, jedźcie owoce (najlepiej jabłka).
Możecie też przyjąć środki farmakologiczne zwalczające choroby lokomocyjne, których wybór na rynku jest stosunkowo różnorodny. Innym, zewnętrznym sposobem są plastry Transway, bazujące na akupunkturze. Stożki w plastrach uciskają konkretne miejsca odpowiadające za szalejący błędnik, niwelując dyskomfort. Szczerze przyznamy, że nie testowaliśmy tego sposobu, ale chyba wypróbujemy na początkujących załogantach w tym roku 🙂
Mimo wszystko nie warto zaprzątać sobie głowy chorobą morską. Zazwyczaj, jeśli już się pojawi, jej objawy są łagodne i ustępują po pierwszym dniu rejsu. Choroba morska silniejsza jest na pełnym morzu, więc jeśli planujecie rejs w stylu Selma Expeditions – przygotujcie się na nią. Jeśli jednak wybieracie się na jachting w Chorwacji, Grecji, Turcji i tym podobnych krajach, to nie przejmujcie się nią. Zadbajcie lepiej o odpowiednio spakowane walizki, dobry humor wśród załogi i radość z wypoczynku 🙂

A gdzie znaleźć jacht idealny na wakacyjny rejs?
Oczywiście u nas! Zobacz dostępne jachty, sprawdź wolne terminy i zarezerwuj już dziś!
Grzegorz pisze:
Proponuję również zajadanie się bananami… jak już nic nie pomoże.. i dojdzie do wiadomo czego… to zamiast nieprzyjemnego smaku „podczas” … życie uraczy nas smakiem soku bananowego… (banan neutralizuje kwasy żołądkowe)… 🙂
Wiesia pisze:
O matko, ale porada 😉 ale sporo w tym prawdy
YACHTIC pisze:
Potwierdzamy w 100%! 😀
Jarok pisze:
Czekolada, kisiel i banany smakują w dwie strony tak samo 🙂
YACHTIC pisze:
Też o tym słyszeliśmy ?